"To jest po prostu wielki skandal". Kidawa-Błońska uderza w Bąkiewicza
Tradycyjnie 11 listopada w Warszawie ma się odbyć Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe. Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości" ogłosiło ostatnio hasło tegorocznego pochodu: "Niepodległość nie na sprzedaż". Wydarzenia zaplanowanego już po raz dwunasty w stolicy kraju z okazji Dnia Niepodległości chciałby jednak zakazać Rafał Trzaskowski.
Kontrowersje wokół Roberta Bąkiewicza i kierowanego przez niego stowarzyszenia wybuchły po ubiegłotygodniowych manifestacjach opozycji przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nadrzędności prawa krajowego nad unijnym.
Narodowcy próbowali zagłuszać wystąpienia m.in. Donalda Tuska. Problemy z zabraniem głosu miała także weteranka powstania warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska. To ona zwróciła się do Bąkiewicza ze słowami: "Milcz głupi chłopie! Milcz chamie skończony!".
"Niedopuszczalne zachowania"
O postać Bąkiewicza i kierowanego przez niego stowarzyszenia była pytana w niedzielę Małgorzata Kidawa-Błońska. Polityk stwierdziła, że "wszystkie działania związane z Robertem Bąkiewiczem budzą wiele wątpliwości. To zachowania niedopuszczalne".
Wicemarszałek Sejmu jednoznacznie opowiedziała się za zdelegalizowaniem Marszu Niepodległości.
– Ostatnia manifestacja na pl. Zamkowym została zakłócona w sposób obrzydliwy. Nawet odśpiewanie polskiego hymnu został zakłócone. To jest po prostu wielki skandal. Ja jestem za tym, aby taka działalność była zdelegalizowana. I co najważniejsze, żeby minister kultury nie dawał na coś takiego pieniędzy. To są wielkie środki – powiedziała.
– Brakuje pieniędzy na telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, a miliony złotych dawane są człowiekowi, który wykorzystuje je do wzniecania zamieszek, aktów nietolerancji. To nie powinno mieć miejsca – dodała Kidawa-Błońska.